Ciasto warte zapamiętania, przepis wzięty z niezawodnej strony Moje Wypieki. Ciasto to piekłam już jakiś czas temu, a dokładnie w dniu wyborów do Sejmu i Senatu - w końcu takie biało-czerwone. Było to ciasto z ostatnich w tym roku malin z ogrodu. Jak czytałam przepis wydawało mi się, że masa piankowa będzie bardziej jak marshmallow, a tu niespodzianka, wyszło coś delikatnego, nie za słodkiego, coś co mogłoby się pojawiać w każdą niedzielę.
Składniki:
na kruche ciasto
2,5 szklanki mąki pszennej
250 g masła lub margaryny, zimnego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru pudru
5 żółtek
na masę
5 białek
1 szklanka drobnego cukru do wypieków
1 opakowanie cukru wanilinowego
2 opakowania (po 40g) białego budyniu (waniliowego, śmietankowego), bez cukru
1/2 szklanki oleju słonecznikowego
500 g malin
cukier puder do posypania
Z podanych składników wyrobić kruche ciasto, jeżeli będzie za sypkie dodać 1-2 łyżki wody. Podzielić na na dwie części (1/3 i 2/3), schłodzić. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Na dno zetrzeć większą część ciasta i lekko ugnieść dłonią - lubię sobie utrudniać i ciasto rozwałkowałam, i tym wyłożyłam dno blachy (w tym wypadku ponakłuwać ciasto przed pieczeniem). Upiec na złoty kolor w 190 st.C, przez około 20 minut. Zostawić do przestygnięcia.
W czasie stygnięcia upieczonego dna, zacząć ubijać białka. Do sztywnej już piany zacząć dosypywać cukier i cukier waniliowy, następnie proszek budyniowy do całkowitego połączenia się z masą. Na sam koniec powoli dolewamy strużką olej. Otrzymaną masę wykładamy na całkowicie wystudzony spód (mój wylądował na chwilę w lodówce) i układamy maliny otworami do góry, co u mnie stanowiło niezłe wyzwanie (maleńkie, trochę zgniecione maliny). Lekko wciskamy je w masę. Na wierzch ścieramy na tarce mniejszą część ciasta. I pieczemy około 30-40 minut w 190 st.C.
Po przestudzeniu posypujemy cukrem pudrem wierzch. I delektujemy się pysznym smakiem.
Ciasto lekko archiwalne, ale zależało mi, żeby się tu znalazło, żeby w przyszłości nie szukać na nie przepisu. Ostatnio nie mam zbytnio czasu na gotowanie i do tego robienie zdjęć - zachciało się studiować, przez co całe weekendy spędzam na uczelni.
wspaniale wygląda, częstuję się
OdpowiedzUsuńfenomenalne ciacho, lubię maliny, bardzo odpowiednie na jesień - poprawia humor od razu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę u mnie i podpowiedź (tańsze foremki zawsze mile widziane :))
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuń