W ramach sierpnia i spadających na głowy jabłek - kolejny pomysł na muffinki.
Składniki (na 24 duże muffinki + 6 serduszek) :
- 50g drożdży
- 2 łyżeczki cukru
- 1 szklanka letniego mleka (1/3 i 2/3)
- 4 szklanki mąki
- 1 szklanka cukru
- 3/4 kostki masła (rozpuszczam w mikrofalówce)
- 2 jabłka (u mnie antonówki) + ew. 2 łyżeczki cukru
W kubku rozmieszałam drożdże z cukrem i 1/3 szklanki mleka. Zostawiłam aż zaczyn ruszy (stało się to szybciej niż sądziłam... i troszkę wykipiało ;) )
Przelałam do dużej miski, wsypałam mąkę i cukier wymieszałam "z grubsza" łyżką, dolałam 2/3 szklanki mleka i zaczęłam zagniatać ręcznie. Do wyrobionego ciasta dolałam rozpuszczone masło i ponownie wyrobiłam na gładką masę. Odstawiłam na bok (w kuchni było ciepło ok 25).
Jabłka obrałam ze skórki, wycięłam ogryzki, pokroiłam na ok 5mm kostkę. Jabłka były tak kosmicznie kwaśne, że przesypałam je cukrem i zostawiłam na chwilę.
Do lekko wyrośniętego ciasta dodałam jabłka i ponownie zagniotłam. Odstawiłam na ok 30min.
W tym czasie przygotowałam foremki, powkładałam papierki, nastawiłam piekarnik na 180C.
Do każdego papierka wkładałam kulkę ciasta - do ok 2/3 wysokości (po 4 kulkach ustaliłam wielkość). Pierwszą formę odstawiłam na podgrzewacz na ekspresie do kasy, w trakcie kulania pozostałych muffinek pierwszym udało się wyrosnąć.
Piekłam je do przyrumienienia.
Jestem zadowolona z efektów - mocno słodkie ciasto i kwaskowate kawałki jabłek.
Smacznego!