środa, 30 listopada 2011

pieczone buraki

Mam chwilę czasu więc wrzucam coś co zrobiłam ponad 2 tygodnie temu, ale nie traci to na swojej aktualności - buraki pieczone. Nie przypuszczałam, że wyjdzie z tego coś tak smacznego. Proponuję jako dodatek do obiadu, choć mi to zastąpiło cały obiad.



Składniki:
- kilka buraków
- cebula czerwona, ale może być i zwykła
- czosnek
- zioła, u mnie tymianek
- sól
- olej/oliwa

Surowe buraki obrać (proponuję to robić w rękawiczkach, bo farbują), pociąć w słupki. Cebulę pokroić w piórka, bez odcinania piętki, żeby się nie rozsypała. Na blasze do pieczenia rozłożyć buraki, cebulę, kilka ząbków nie obranego czosnku, obłożyć ziołami, posolić, polać kilkoma łyżkami oleju. Piec do miękkości, w dobrze nagrzanym piekarniku. W trakcie pieczenia kilka razy wymieszać.



To białe na zdjęciu, to jest czarna rzepa - został mi kawałek z surówki, którą robiłam dzień wcześniej. W ten sam sposób można zrobić też inne warzywa korzeniowe. Pozwala to uwolnić ich nowe, nieznane oblicze.



Zdjęcia tym razem wykonane aparatem w telefonie, bo znowu nie mam dostępu do przyzwoitszego aparatu.

sobota, 12 listopada 2011

oliwy i ocet smakowy

Dwa wpisy, jeden po drugim, ale wiem, że przez najbliższe 2-3 tygodnie znowu nie znajdę czasu na nic poza pracą i szkołą - sama chciałam, więc tak mam. dzisiaj coś bardzo prostego, szybkiego w wykonaniu, ale trzeba również uzbroić się w cierpliwość, aby cieszyć się efektami tej pracy. Oliwy (i ocet) smakowe to coś czego zrobienie chodziło mi po głowie już od jakiegoś czasu. Dawno temu robiłam ocet estragonowy, moje kuchenne zapasy oliwy czosnkowej i chili (kupione w sklepie) też stały się już tylko wspomnieniem. Więc na szybko powstało coś takiego.



Proste w wykonaniu, taki przepis bezprzepisowy, z hasłem co się nawinie to jest. Co nam jest potrzebne DOBREJ jakości olej, oliwa. Użyłam dobrej jakości oleju rzepakowego, zastanawiałam się nad oliwą z oliwek, ale łatwiej jest w Polsce dostać dobry olej rzepakowy niż oliwę z oliwek, nie wspomnę już o aspekcie finansowym całego przedsięwzięcia.

I tak powstały te trzy oleje - chili, czosnkowy i ziołowy.



Olej chili

- olej
- płatki suszonego chili

Do butelki z olejem wsypujemy płatki chili i zostawiamy na kilka tygodni, aby oliwa nabrała mocy. Można też podgrzać olej, tylko tyle, aby był ciepły, trzeba uważać, żeby nie zaczął się palić gdy robimy to w garnku. Mój zrobiłam inaczej podgrzałam całą butelkę z oliwą i chili w kąpieli wodnej (przy okazji zdjęłam naklejki, z którymi nie moglam sobie wcześniej poradzić).



Wygląda magicznie, gdy się go wymiesza.



Olej czosnkowy

- olej
- czosnek

Do butelki z olejem wrzucić obrany i pocięty czosnek. Zostawić, co kilka dni mieszać. Ten także trafił do kąpieli wodnej. Dopiero później doczytałam gdzieś, że lepiej użyć suszonego czosnku w płatkach, bo ten surowy może się popsuć. Wiem, że u mnie w domu, długo nie będzie stać, więc nie ma problemu. Użyłam też czosnku z dobrego źródła, więc nie będzie problemu, że był przenawożony co może powodować szybsze psucie.



Olej ziołowy

- olej
- dowolne zioła i przyprawy: tymianek, rozmaryn, liść laurowy, czosnek, chili, pieprz

Tak jak wcześniej wszystko do butelki i smacznego.



A na koniec ocet ziołowy

- ocet z wina białego
- dowolne zioła i przyprawy: tymianek, rozmaryn, liść laurowy, czosnek, chili, pieprz

Do octu wrzucić wszystkie zioła. Zostawić na 2 tygodnie, codziennie (o ile jest to możliwe) mieszać potrząsając butelką. Po tym czasie odcedzić (mój ocet jeszcze na to czeka) i już. Proponuję nie zostawiać ziół w occie, bo po dłuższym czasie wygląda to nieładnie (takie pływające zielsko).

piątek, 11 listopada 2011

kandyzowana papryczka jalapeno



Kandyzowaną papryczkę jalapeno robiłam dla mojego brata, ten jednak jak się okazało, prawdopodobnie po ostrych papryczkach, dostaje migreny. Niemniej jednak smak tego "czegoś" jest nie samowity - słodko-pikantny, do bułki z serkiem - pychotka.
Przepis znaleziony w skarbnicy wiedzy wszelakiej, czyli w internecie.

Składniki:
1,5 kg papryczki jalapeno
2 szklanki octu winnego
6 szklanek cukru
0,5 łyżeczki kurkumy
0,5 łyżeczki kminu (tylko to miałam)
3 łyżeczki czosnku granulowanego
1 łyżeczka pieprzu Cayenne
WAŻNE: rękawiczki jednorazowe



Ubieramy grzecznie rękawiczki i tniemy papryczki w kilku milimetrowe krążki (moje miały po 1/2 cm i to troszkę za dużo). Proponuję też nie dotykać twarzy - zwłaszcza ust i okolic nosa, oczu. Oj, na własnym przykładzie wiem co się stanie, gdy dotyka się twarzy po siekaniu papryczki chili, nikt nie chce powtarzać mojego błędu.



W garnku gotujemy ocet, cukier oraz przyprawy około 5 minut. Wrzucamy papryczkę i gotujemy kolejne 4 minuty. Wyjmujemy papryczkę i przekładamy do słoików. Powstały wywar gotujemy jeszcze 6 minut. Powstałym syropem zalewamy przełożone do słoików papryczki. Zamykamy i pasteryzujemy (jestem nauczona, że wszystko co wkładam do słoika, a nie zostanie zjedzone w ciągu 2 dni - pasteryzuję). Zapominamy o tym na 2 tygodnie. A następnie się rozkoszujemy niespotykanym smakiem.



Proponuję jeść kandyzowane jalapeno jako przekąskę. Bardzo dobrze smakuje z kremowym serkiem na bułce. Obok suszone pomidorki od SzeLLki. Czysta rozkosz dla podniebienia.