Sponsorem dzisiejszego programu są literki P jak Paweł i O jak orzechy laskowe. Zdjęcia robione przez mojego brata Pawła i oczywiście ciasto robione specjalnie na jego zamówienie, czyli warkocz / strucla orzechowa. Oryginalny przepis pochodził z malutkiej gazetki poświęconej ciastom, ale od jakiegoś czasu nie mogę znaleźć tej gazetki. W tym roku postanowiłam zrobić coś na kształt tamtego ciasta i eksperyment się udał. Oto efekt tej pracy:
Ciasto:
- 35 dag mąki
- 12 dag masła
- 3 żółtka
- 10 dag cukru
- 5 dag drożdży
- 1/2 szklanki mleka
- otarta skórka z 1 cytryny
Nadzienie:
- 20 dag mielonych orzechów laskowych
- 5 łyżek cukru pudru
- 5 łyżek żółtego dżemu morelowego lub brzoskwiniowego
Drożdże rozprowadzić ciepłym mlekiem, dodać 1 łyżeczkę mąki i cukru. Odstawić odczyn do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość. Żółtka utrzeć z cukrem. Do mąki dodać otartą skórkę z cytryny, drożdże, utarte żółtka. Wyrobić ciasto, następnie dodać rozpuszczony tłuszcz i ponownie wyrobić. Zostawić do wyrośnięcia.
W między czasie zmielić orzechy laskowe (ja swoje rozdrobniłam w blenderze). Dodać cukier puder i żółty dżem, wymieszać. Dżem może być dowolny, kiedyś zrobiłam z jakim czerwonym, ale z żółtym dżemem wychodzi najładniejszy farsz.
Po wyrośnięciu rozwałkować ciasto na prostokąt, posmarować farszem i zwinąć wzdłuż krótszego boku. Rozciąć wzdłuż i przekładać jak (mam nadzieję, że widać) zdjęciach. Przełożyć na blachę i piec około 40 minut w nagrzanym do 180 st.C piekarniku. Ciasto można polukrować.
Powiem tylko tyle - Paweł był zadowolony i to chyba najważniejsze.
To jest nie sprawiedliwe, że Kejti może dodawać formatowo większe zdjęcia niż ja. Mam coś źle ustawione, ale nie wiem jeszcze co.
środa, 28 grudnia 2011
niedziela, 25 grudnia 2011
Choinki
Postanowiłam w końcu coś dodać własnoręcznie, a nie tylko podłączać się pod posty Sis.
Choinki z ciasta kruchego, lepione lukrem :) Zabawy z nimi była masa, ale efekt moim zdaniem był warty kilku godzinnej zabawy.
Przepis na ciasto kruche:
- 400 - 450g mąki
- 200g masła (z lodówki)
- 100g cukru
- 1 jajko
- 1 aromat (migdałowy/rumowy/waniliowy)
Mąkę z cukrem mieszamy na stolnicy. Masło ścieramy na tarce z grubymi oczkami, podsypując mąką by nie skleiło. Dodajemy jajko, aromat i zagniatamy aż ciasto będzie jednolite. Wsadzamy do lodówki/zamrażarki by się schłodziło.
Przepis na lukier:
- 200g cukru pudru
- 1 białko
Ucieramy mikserem w misce. Bezpośrednio po utarciu miskę trzeba przykryć folią albo przełożyć do rękawa bo szybko się zestaje.
Piekłam po 9 gwiazdeczek każdego rozmiaru - oddzielnie każdy rozmiar. Dodatkowo okrągłe "pieńki" i cieniutkie przekładki między poziomami. Wszystko kleiłam lukrem :)
Efektu aż szkoda zjadać :)
pozostaje tylko powiedzieć....
Wesołych Świąt !!! :D
niedziela, 4 grudnia 2011
warsztatowy jeleń (sarna) w cieście francuskim
W sobotę uczestniczyłam w warsztatach kulinarnych "Dary Lasu" organizowanych przez MAKRO. Były to pierwsze warsztaty w jakich miałam okazję brać udział. Z zazdrością oglądałam zdjęcia z różnych tego typu imprez, zamieszczanych na polskich i zagranicznych blogach. Miałam okazję poznać wiele przemiłych osób, nauczyć się czegoś nowego, podpatrzeć kilka sztuczek.
Przepis poniżej znajdzie się w wielu relacjach z tego warsztatu, ale chciałam zachować go też u siebie, bo stanowi on podstawę do dalszych pomysłów na kolejne potrawy. Wydaje mi się, że przepis wzorowany na Beef Wellington, ten sam pomysł: mięso, farsz (grzyby), naleśnik, ciasto francuskie. Zastanawiałam się po co w Beef Wellington zawija się, to wszystko jeszcze w naleśnik, po co ta praca dodatkowa robota, przecież to zwykły naleśnik... Na warsztatach dowiedziałam się, że ma to znaczenie. Naleśnik chroni ciasto francuskie w czasie pieczenia przed przemoczeniem sokami z mięsa i farszu. Naprawdę, warto poświęcić tę chwilę czasu i wysiłku, aby spróbować coś tak smacznego.
Już dobrze nie pamiętam, czy to był jeleń czy sarna. Mam wrażenie, że była to sarna, ale w durszlakowej relacji na żywo, napisali, że był to jeleń w cieście francuskim.
250-300 g filetu z sarny/jelenia
2 ząbki czosnku
świeży rozmaryn
jałowiec (1 kuleczka)
2 łyżki oleju
100 g prawdziwków
1 szalotka
kilka suszonych śliwek
2 łyżki masła (klarowanego)
1 duży, cienki naleśnik
kawałek gotowego ciasta francuskiego
1 jajko
sól
Jałowiec rozgniatamy, rozmaryn i czosnek siekamy, mieszamy z olejem, solimy. W tak powstałą marynatę wsadzamy mięso i pozostawiamy do zamarynowania.
Prawdziwki kroimy w plasterki. W garnku (na patelni) rozgrzewamy masło, wrzucamy pocięte grzyby, dorzucamy pociętą w piórka szalotkę, solimy i przesmażamy do momentu, gdy nasza cebulka będzie miękka. Dorzucamy pokrojone suszone śliwki i odstawiamy.
Na patelni grillowej obsmażamy mięso wyjęte z marynaty.
I zaczyna się najciekawsza część - składanie.
Na wcześniej przygotowanym naleśniku układamy warstwę farszu grzybowo-śliwkowego, na nim opieczone mięso, ponownie przykrywamy farszem grzybowym. I zwijamy takiego wielkiego krokieta, z mięsem w środku otoczonym farszem.
Na rozwałkowanym cieście francuskim, układamy tego powstałego "krokieta", zawijamy go w ciasto francuskie, smarujemy rozmąconym jajkiem i pieczemy w 220 st.C przez około 25 minut, tak, żeby ciasto było ładne.
Moniko, dziękuję za wspólne gotowanie.
Przepis poniżej znajdzie się w wielu relacjach z tego warsztatu, ale chciałam zachować go też u siebie, bo stanowi on podstawę do dalszych pomysłów na kolejne potrawy. Wydaje mi się, że przepis wzorowany na Beef Wellington, ten sam pomysł: mięso, farsz (grzyby), naleśnik, ciasto francuskie. Zastanawiałam się po co w Beef Wellington zawija się, to wszystko jeszcze w naleśnik, po co ta praca dodatkowa robota, przecież to zwykły naleśnik... Na warsztatach dowiedziałam się, że ma to znaczenie. Naleśnik chroni ciasto francuskie w czasie pieczenia przed przemoczeniem sokami z mięsa i farszu. Naprawdę, warto poświęcić tę chwilę czasu i wysiłku, aby spróbować coś tak smacznego.
Już dobrze nie pamiętam, czy to był jeleń czy sarna. Mam wrażenie, że była to sarna, ale w durszlakowej relacji na żywo, napisali, że był to jeleń w cieście francuskim.
250-300 g filetu z sarny/jelenia
2 ząbki czosnku
świeży rozmaryn
jałowiec (1 kuleczka)
2 łyżki oleju
100 g prawdziwków
1 szalotka
kilka suszonych śliwek
2 łyżki masła (klarowanego)
1 duży, cienki naleśnik
kawałek gotowego ciasta francuskiego
1 jajko
sól
Jałowiec rozgniatamy, rozmaryn i czosnek siekamy, mieszamy z olejem, solimy. W tak powstałą marynatę wsadzamy mięso i pozostawiamy do zamarynowania.
Prawdziwki kroimy w plasterki. W garnku (na patelni) rozgrzewamy masło, wrzucamy pocięte grzyby, dorzucamy pociętą w piórka szalotkę, solimy i przesmażamy do momentu, gdy nasza cebulka będzie miękka. Dorzucamy pokrojone suszone śliwki i odstawiamy.
Na patelni grillowej obsmażamy mięso wyjęte z marynaty.
I zaczyna się najciekawsza część - składanie.
Na wcześniej przygotowanym naleśniku układamy warstwę farszu grzybowo-śliwkowego, na nim opieczone mięso, ponownie przykrywamy farszem grzybowym. I zwijamy takiego wielkiego krokieta, z mięsem w środku otoczonym farszem.
Na rozwałkowanym cieście francuskim, układamy tego powstałego "krokieta", zawijamy go w ciasto francuskie, smarujemy rozmąconym jajkiem i pieczemy w 220 st.C przez około 25 minut, tak, żeby ciasto było ładne.
Moniko, dziękuję za wspólne gotowanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)